Zamieszkał tylko na jedną dobę, dziś powędruje do naszego malutkiego, uroczego, nowego sąsiada. Trochę mi żal królika, ale tam powinno mu być dobrze, będę go często odwiedzać ;)
Króliczek wyszedł spod utalentowanych rąk Jolinki. Zdjęcie też jej jej autorstwa, mam nadzieję, że Jola się nie pogniewa, ale jest firmowo zapakowany i nie chciałam już tego zmieniać.
Z królikiem powędruje też karteczka, tę wykonałam samodzielnie jeszcze w październiku, tuż po pojawieniu się na świecie nowego mieszkańca naszego osiedla, ale jakoś nie było okazji jej wręczyć. Kartka na motywach i za pozwoleniem Agnieszki, to jednak zauważą wszyscy interesujący się scrapem.
Buciki rysowałam kilka razy aż efekt mnie zadowolił, pokombinowałam trochę, co zrobić aby były przestrzenne, dobrze się przy tym bawiłam ;)
Kartka dostała pudełeczko z szybką.
Kończy się karnawał, jutro tłusty czwartek, pączki nie należą do moich ulubionych słodkości. Dla tych, co mają podobny gust proponuję zamiennik. Szybko się je robi i szybko zjada- ciasteczka z masłem orzechowym.
Pewnie bym nie skorzystała z przepisu, bo za kruchymi ciastkami też nie przepadam, ale przypadek sprawił, że byłam w pobliżu Madziuli, kiedy dostała pudło tych ciastek od autorów bloga z przepisami Crust&Dust. Magda znalazła się w kłopotliwej sytuacji, widziałyśmy co dostała, nie miała wyjścia, musiała nas poczęstować :)))) Długo miałam ten smak w ustach i za kilka dni sami je upiekliśmy. Wersja na zdjęciu to kolejna nasza modyfikacja, eksperymenty z innym masłem orzechowym, z mniejszą ilością cukru, posypywane gorzką czekoladą... Nam najbardziej smakują z masłem Sante, Felix jest lepszy do wyjadania łyżeczką ;)
Królik fantastyczny, ma piękne ubranko, koszulka elegancka :O)
OdpowiedzUsuńAle karteczka , oj Krzysiu Ty to masz w sobie pokłady talentów wszelakich i aż się boję ilu ich jeszcze w sobie nie odkryłaś, a pewnie niebawem to uczynisz :O)
Wczoraj dostałam od Koroneczki receptę na leczenie z frywolitek: "klin klinem". I jak patrzę na Twoje prace, to tak sobie myślę, że Ty się nieustannie leczysz - kartkami, hardangerem, frywolitkami, haftami, szyciem... I w każdej z tych technik szybko stajesz się mistrzynią. Tylko mistrzostwa kulinarnego docenić nie mogę póki nie spróbuję ;)))
OdpowiedzUsuńNo, nie! Krzysia! Ja myślałam, ze naprawdę masz żywego królika. Ładnie to tak wpuszczać ludzi w maliny? ;>
OdpowiedzUsuńHa, ha! Teraz dopiero przeczytałam komentarze poprzedniczek. Woalka ma rację. Krzysiu, jesteś zaklinowana na całego. ;)
OdpowiedzUsuńTo nie jest śmieszne, zaklinowałam się naprawdę! Powinnam pójść na odwyk, bo kolejny klin może doprowadzić do nieszczęścia .... tylko jeszcze ten kursik sutaszowy w niedzielę ;) i od połowy marca chyba ostre hamowanie będzie..... pod warunkiem, że uda mi się skończyć to co obiecałam.
OdpowiedzUsuńWitam cię serdecznie zanim przeczytałam myślałam że to twój osobiście zrobiony ale przyznaję piękny .Trochę muszę poleniuchować bo dzidzia potrzebuje , flipanie idzie ale wolno , zaciekawiłaś mnie tym wpisem o sutaszu mam pytanie czy odbywa się ono w Białymstoku.Na twoim kursie pojawię się jak będę pewna że nie dam plamy pozdrawiam Dorota
OdpowiedzUsuńA to piękny prezent dostanie Maluszek - i króliczek i karteczka urocza. I szycie i scrap to nie moja bajka, więc tym bardziej chylę czoła dla kunsztu wykonawczyń.
OdpowiedzUsuńA ciasteczka mniamniuśne :-) Chyba trzeba wypróbować przepis. A Tłusty Czwartek to rzeczywiście dobra okazja.