poniedziałek, 31 maja 2010

Po bierzmowaniu


    Nasze dzieci, Aty córa i mój syn , przyjęły sakramenty święte w jednym dniu 27 maja, tylko  u Maciejka było to bierzmowanie. Po raz pierwszy taka uroczystość odbywała się bez mojego udziału w przygotowaniach, tzn. czynnego udziału. Okazuje się, że tak też się da ;)  wszystko przebiegło sprawnie, a  na kolędzie  ksiądz zapowiadał kłopoty.

    Mieszkamy na granicy dwóch parafii. W ciągu ostatnich 20 lat braliśmy udział w budowie 3 kościołów, nie liczę już pomocy dziadków Adama w budowie kościoła św. Rocha i oddaniu kawałka ziemi pod cmentarz. Tak jak się budowały kolejne świątynie, tak my zmienialiśmy parafię, wcale nie dobrowolnie. 

    Mieszkamy też w równej, mniej więcej, odległości od dwóch gimnazjów, Rafał chodził do jednego, Maciej do drugiego. To pierwsze przynależy do naszej parafii, a drugie, Maćka, do drugiej, która była naszą parafią jeszcze trzy lata temu. Obaj przystępowali w niej do pierwszej komunii. Teraz obu proboszczom zależy na przyciągnięciu jak najwięcej młodzieży do swoich kościołów i niechętnie pozwalają na komunie i bierzmowania poza swoją parafią. Katechetkom Maćka jednak się udało- szkoła integracyjna - prawie całe klasy przystąpiły do sakramentu bierzmowania w jednym kościele, pięknym kościele, zaprojektowanym na wzór nieistniejącego już kościoła w Berezweczu na Białorusi. Nie lubię nowoczesnych świątyń, nie wiem dlaczego.

    Maciej prezentował się wspaniale, czytał fragment ewangelii, zaraz na  początku. Nie mogę sobie darować, że okazałam się taką konformistką  i nie zrobiłam mu zdjęcia na tle ołtarza, ale  poprzedni  ś.p. proboszcz, wyrzuciłby mnie z kościoła. Nasz arcybiskup nie zwracał jednak uwagi na to co działo się dokoła, po pewnym  czasie wszyscy pstrykali ile tylko się dało.



    Wybór imienia był oczywisty, Rafał przyjął po nieżyjącym dziadku,  Albert, to Maciej po moim tacie- Jerzy, a kiedy jeszcze się okazało, że to patron żołnierzy i harcerzy, nie było innej opcji ;)

    Przy okazji dowiedziałam się czegoś o moim młodszym, przez nauczycieli jest uważany za bardzo solidnego,   odpowiedzialnego i dobrze wychowanego ucznia, powierzają mu różne role w szkolnych uroczystościach, przedstawieniach, konkursach.... stąd to długie czytanie w trakcie bierzmowania. Żadna z jego wychowawczyń nigdy jednak tego nie powiedziała, no może te od nauczania początkowego. Kiedy powtórzyłam  słowa katechetki w domu, długo nie mogłam opanować salw śmiechu.... ale już wiem dlaczego Maciejek zawsze mówi :
-  Wy mnie nie doceniacie, w szkole i drużynie wiedzą ile jestem wart!

I wiem dlaczego w domu jest mniej solidny i odpowiedzialny, już nie ma na to czasu, na naukę jakby też ;)


czwartek, 27 maja 2010

Żeby się nie zgubiło


    Namiary znalazłam u Sylvie, nie pierwszy już raz znajduję tam interesujące linki, zdjęcia, wzory... ten jednak postanowiłam umieścić tutaj, żeby za kilka dni wrócić i obejrzeć dokładnie. Uwielbiam takie hafty na lnie, te kolory, tkaniny... 
Może komuś jeszcze sprawię przyjemność :)


                        Chcesz obejrzeć Expo PCB 2010 Cellier de Clairvaux- kliknij na zdjęcie.
    
    Poza tym okrutnie zimno, ale co to za problem w porównaniu do tragedii powodzian.


poniedziałek, 24 maja 2010

Nie dotrzymałam danego sobie słowa


    Nie spakowałam papierków, bo muszę jeszcze kartkę Maciejkowi zrobić, a skoro stoją tuż obok to kuszą. Tak sobie pomyślałam, że może od razu Tacie coś skleję, to przecież już za miesiąc ;) 
    Serduszkowa nie bardzo pasuje do okazji, trzeba było pomyśleć o czymś innym.... no i cały dzień myślałam, męczyłam się potwornie kosząc trawę, grabiąc i pieląc, aż zabrałam się do cięcia i klejenia. Momentalnie mi ulżyło, czyli tego potrzebował mój organizm :)))

    Kartki z wywiniętym rogiem  bardzo mi się podobają, nie pamiętam gdzie zobaczyłam taką po raz pierwszy, ale sporo osób już się z nimi zmierzyło. Moje papiery nie bardzo się do tego nadają, powinny być dwustronne i cieńsze, mam za mały ich wybór, ale jakoś poradziłam. 

    Pierwsza ma trochę zachwiane proporcje, mam pomysł jak to zmienić.

 








    


    
    Druga to miała być alternatywa dla tej serduszkowej, jednak w zamówieniu wyraźnie zaznaczono- czerwona, prosta i bez sterczących kwiatków,  inaczej jednak się nie dało, kwiaty muszą podpierać zawinięty róg.

 











Ostatnia to już akt desperacji ;)


 i z innej perspektywy


Pozostało czekać na opinię.


czwartek, 20 maja 2010

Czerwona i skromna


    Znowu czerwona, ale zestaw Glass of wine został wybrany przez zamawiającą. Miało też być prosto i skromnie, bez tych sterczących kwiatków jak w kartce mamy. Wyszło tak


tylko trochę przestrzennie ;)


    Teraz z niepokojem czekam na opinię zamawiającej....... 
.......mam jeszcze parę innych pomysłów, jakby co :)))

wtorek, 18 maja 2010

Scrapująca Polka


    Polką jestem na pewno, czy scrapująca mhhh.... chyba za dużo powiedziane, ale przystałam do bandy, może przez przebywanie w scrapowym towarzystwie trochę weny i mi się udzieli :) 
    Wstępując tam odpowiedziałam na wyzwanie, bo i tak kartkę mamie bym zrobiła. Oto moja odpowiedź
- kolor intensywnie malinowy, róże, koronki czyli wszystko to co lubi moja mama i czym dysponuję w tej chwili.


     Kartka mocno przestrzenna, muszę dorobić jeszcze pudełeczko. Ramkę wytłoczyłam za pomocą szablonu i dłutka kulkowego, a potem wycięłam nożykiem i nożyczkami, wygładziłam i delikatnie postarzyłam tuszem. Spodobało mi się postarzanie, bo tak potraktowane elementy nie są płaskie jak wycięte z papieru ;)  bardziej wpasowują się w tło.
 


     Ramkę mogłam podkleić na wyższych 'odbojnikach', za mało odstaje od tła, ale i tak udało mi się najpierw wymyślić projekt, a potem prawie nic w nim nie zmienić ;)

    To miało być tymczasowe pożegnanie z papierkami, ale coś mnie  wczoraj  podkusiło i zajrzałam tam na chwilkę. Od razu zrozumiałam     po co zbieram metki /etykietki od ubrań, wcześniej tylko podejrzewałam, że kiedyś do czegoś mi się przydadzą :) Zawaliłam pół pokoju papierami, choć mam ich przecież niewiele, koronkami, guzikami, ćwiekami ..... a robiłam tylko malutki bilecik. Chyba nie potrafię bez bałaganu.  Znowu zdecydowałam się na czerwień,  wstępnie planowałam czekoladę, jednak produkt bazowy wymusił kolorystykę.

Przed i po tuningu.







  


    
    
    Teraz już naprawdę muszę odłożyć papierowe zabawki, mam przed sobą obiecane! dwa obrazki do wyszycia i kartkę na bierzmowanie Maciejka, kartka będzie xxx.

    Jeszcze małe wyjaśnienie. Kiedyś napisałam, że nie biorę udziału w żadnych łańcuszkach i słowa dotrzymam, nie kuście mnie tą uroczą zabawą ze zdjęciami :) twarda jestem. 
Podglądam Was jednak, bo bardzo mi się podoba ta edycja łańcuszka :)))




piątek, 14 maja 2010

Nie mogłam się oprzeć


    Ten motyw komunijny to moja obsesja, prosty, ale oddający klimat uroczystości. Mnóstwo osób już  go wykorzystało do wykonania zaproszeń i kartek, ja również nie mogłam się oprzeć jego urokowi, jednak.....

    Zamówiłam kilka  stempelków, przesyłka bardzo długo nie nadchodziła, więc przygotowałam półprodukty. Okazało się, że wyobrażałam sobie te pieczątki trochę inaczej, w rzeczywistości są dużo większe ;(. Przy okazji odkryłam też małe rozbieżności w opisach dziurkaczy, np. maxi 2,5 cm nie oznacza, że wycięte koło będzie miało średnicę 2,5 cm - ma 2,3 cm , pozostałe rozmiary podobnie. Musiałam dostosować przycięte już kartoniki do tego co miałam pod ręką. Nowe stemple poczekają na inną okazję.

Moje kartki wg. kursu Agnieszki.



     Ponarzekam trochę na sklepy internetowe. Nie korzystam z ich usług zbyt często, wolę najpierw dotknąć towarów, ale jak wiadomo, czasami nie ma wyjścia. Każde moje zakupy są przemyślane, najpierw  napełniam skarbonkę, wybieram towar, zastanawiam się... ale kiedy już się decyduję to jestem pewna na 100% i natychmiast robię przelew. Zdarzało się, że nie mogłam korzystać z konta bankowego i wtedy zawsze uprzedzałam, że pieniądze przelewam pocztą. Dlatego oczekuję, że  równie poważnie zostanę potraktowana przez drugą stronę. Ostatnio zdarzyło mi się, w dwóch różnych sklepach, że poczułam się jak klient drugiej kategorii, a jeszcze próbowano mi wmówić, że podałam złe dane - trochę dziwne, bo jeden mail dochodził a inny nie na ten sam adres, nie potrafię korzystać z poczty elektronicznej, albo pieniądze przez tydzień nie wpłynęły.... po grzecznym przypomnieniu się przesyłka dotarła do mnie błyskawicznie, a nawet z bonusem.  
    W innym sklepie kontakt był  bezproblemowy i miły, tylko 4 metry wstążeczki dostałam w 5 kawałkach posklejanych taśmą, machnęłabym na to ręką, ale po jakimś czasie odkryłam, że 2 inne wstążki też nie są odcięte z metra.

    Gdyby nie przyjemność  zakupów u Endiego - zareklamuję, a co !!! gdzie następnego dnia po zamówieniu zabaweczki były już u mnie, to chyba zrezygnowałabym z kolejnych, planowanych, wymarzonych, wyśnionych.... tylko znowu skarbonkę muszę napełnić :)


niedziela, 9 maja 2010

Zbyt szybko minął wczorajszy dzień


Nie zdążyłam porozmawiać ze wszystkimi, choć bardzo chciałam. 
Nie zdążyłam dotknąć i obejrzeć mnóstwa wspaniałych rzeczy, które jedynie omiotłam wzrokiem.
Nie zdążyłam podpytać o szczegóły, które mnie interesowały.

    Wróciłam do domu, zdjęłam buty, zjadłam niedojedzony kawałek pizzy z obiadu moich facetów i poczułam jak bardzo jestem zmęczona, ale przede wszystkim S Z C Z Ę Ś L I W A !!! 
    Spełniło się  moje marzenie o  wielkim spotkaniu regionalnym, dzięki Wam wszystkim, którzy brali w nim udział. Dziękuję, że przyjechaliście.

    Dziękuję Madziuli, bo oprócz konkretnej pracy włożonej w przygotowanie  spotkania, była ze mną od samego początku, od momentu, kiedy po raz pierwszy głośno powiedziałam o czym marzę. Bez Ciebie Magda, wczorajszą sobotę ok. 50 osób spędziłoby zupełnie inaczej.

    Dziękuję też Anecie, która osobiście odpowiadała za pomieszczenia nam udostępnione, za ich przygotowanie i posprzątanie. 

    Dziękuję Irenie za pokaz embossingu na gorąco i nowinek karteczkowych. 

    Cieszę się, że kilka osób 'urwało się' z pracy, zjazdów, szkoleń, obowiązków domowych, żeby choć na chwilkę do nas zajrzeć, szkoda, że na tak krótko.

    Dotarły do nas  dziewczyny z odległych miejscowości, gdzie czasami 'nawet autobus nie dojeżdża' ;), spod litewskiej granicy z michą pysznych soczewiaków ( ślinka mi leci na samo ich wspomnienie), z Suwałk, Ełku (z resztą ełczanek to se jeszcze pogadam ), Białej Podlaskiej, Hajnówki.... przepraszam, że nie wymieniłam wszystkich.

    Dzięki 'terroryście' - całkiem miłemu- przybyły dwie warszawianki Aploch i Yenulka, znane mi z netu od dawna, a teraz wreszcie mogłam je uściskać, bo też i miałam za co :)

    Supraśl i Wasilków to prawie Białystok, dlatego mieszkankom tych miejscowości dziękuje za przybycie razem z dużą rzeszą białostoczanek, nie wszystkie znałam, a szkoda, bo to dziewczyny z wielką pasją i talentem.

    W trakcie spotkania dotarł do mnie sms od Aty z pozdrowieniami dla wszystkich  uczestniczek spotkania, jego treść głośno odczytałam. Odpowiedź w imieniu 'Szanownego Zgromadzenia' napisałam dopiero wieczorem, ale nie pamiętam czy ją wysłałam, miały tam być uściski i buziaki :)

    W spotkaniu uczestniczyło też kilku panów, jedni jako dowożący, donoszący, wspierający i ponaglający do powrotu, ale byli też tacy, co chwalili się swoimi haftami i to jakimi !!! Niekwestionowanym pupilkiem spotkania został Przemek, niezwykły szesnastolatek- pamiętajcie o trzymaniu kciuków 15 maja !

    Kiedy dziewczyny uporają się ze zdjęciami, napiszę więcej, jeśli osoby sfotografowane nie będą miały zastrzeżeń.

Wstępne wspólne ustalenia pospotkaniowe:
- kolejne wielkie zgromadzenie planowane jest na wrzesień:
- zorganizować spotkania tematyczne z kursami w małych grupach, oczekujemy na konkretne propozycje.


Zdjęcia są ukryte w  lewej  kolumnie ( na brązowym pasku)- wystarczy kliknąć na zdjęcie pod I WSPM- fotorelacja.

czwartek, 6 maja 2010

A jak mnie posadzą ?

     
    Dziś byłam w sądzie, drugi raz w życiu. Oba pobyty zawdzięczam mojej byłej sąsiadce i  dwóm  jej już byłym mężom. Za każdym razem chodzi o to samo, czyli pieniądze. Pierwszy raz to przynajmniej wiedziałam dlaczego zostałam zaproszona na świadka, ale teraz to jakiś matrix. I chyba się okazało, że składam fałszywe zeznania.

..................................................................................
.................................................................................
.................................................................................

    Ponieważ jestem damą dobrze wychowaną to w miejscu kropek niech każdy sam  wstawi to co ja myślę o facecie, którego widziałam może z 5 razy w życiu, a który był drugim mężem mojej byłej sąsiadki, ale poznali się, pobrali i rozwiedli, kiedy już dawno zmieniłam miejsce zamieszkania. Na dobrą sprawę to mogły być tylko plotki, aktu ślubu nie widziałam.
    We wrześniu 2006 roku ( o czym dowiedziałam się dziś, bo daty nie pamiętałam) ten facet naszedł mnie w domu. Był to poniedziałek- to pamiętam bardzo dobrze, bo weekend spędziłam w Warszawie na spotkaniu kołderkowym. Przez jakieś trzy godziny plótł bzdury, skarżył się na swoją jeszcze wtedy żonę, a moją byłą sąsiadkę, próbował wyciągnąć ze mnie babskie tajemnice, a ja zaciskałam zęby i modliłam się żeby już sobie poszedł. Taka durna jestem, tak mnie matka wychowała, że nie potrafiłam powiedzieć- spadaj dziadu ! Kawą nawet poczęstowałam, idiotka jedna!
    Jakiś czas potem dowiedziałam się, że on tę naszą rozmowę nagrywał. Gul mi skoczył pod nieboskłon, ale machnęłam ręką, bo uznaję zasadę, żeby się nie babrać w g.... 

    A dziś w sądzie on wyciągnął płytkę z tym nagraniem i próbował udowodnić, że ja miałam informacje o jego wyłącznym wkładzie finansowym w wybudowanym przez nich domu ( co do którego też się wypowiadać nie mogę, nigdy tego domu nie widziałam, choć docierały do mnie plotki o jego istnieniu, a może nawet to była prawda- nie wiem). Kiedy zeznałam, że nie wiem kto finansował to oskarżył mnie o fałszywe zeznania, bo przecież w tamten feralny poniedziałek sam mi to powiedział i nawet to nagrał !!! 

    Za jakiś czas płytka zostanie odtworzona ( dziś sąd nie był przygotowany na taki dowód rzeczowy ) i prawdopodobnie będę wezwana po raz kolejny, a wtedy jak nic mnie wsadzą !!! Wyraźnie na samym początku zaprzeczyłam, żebym cokolwiek wiedziała o ich sprawach majątkowych.

    Mam nadzieję, że oprócz  cebuli, którą już zaczął gromadzić mój mąż podrzucicie coś jeszcze, żebym się nie nudziła. Już Wy dobrze wiecie, co mnie najbardziej ucieszy, a ile będę miała czasu na swoje ulubione zajęcia :))))

    A tak poważnie to  nadal dochodzę do siebie, podłość ludzka nie ma granic- jak mawiała bohaterka pewnej polskiej komedii. Chyba tak źle nie wypadłam, sędzina nie pozwoliła mi odpowiadać  na większość pytań zadawanych przez pełnomocnika tego faceta, druga strona nawet nie zdążyła interweniować. Pytania były albo źle sformułowane, albo nic nie wnoszące do sprawy. Mnie tam w ogóle nie powinno być, dyskomfort jednak pozostał.


Ale....już za dwa dni WSPM .


 

sobota, 1 maja 2010

Majówka i majowe uroczystości


    Pierwsza majówka będzie bardzo pracowita, oby tylko pogoda nie popsuła szyków moim panom. Dziś prace konieczne przed wielkim remontem. Cieszę się i martwię, trzeba zacząć pakowanie, a ja bardzo obrosłam w  rzeczy. Teściowa  i mama latami gromadziły różne dobra, bo kiedyś trzeba było je upolować, załatwić wyhaftować i uszyć samemu... zostałam godnie wyposażona. Po przeprowadzce do domu męża zastałam szafy równie wypchane pościelą, obrusami, najróżniejszymi naczyniami i ...kryształami. Nie potrafię wymienić ich na nowsze, modniejsze, choć niektórych nie oddałabym za nic w świecie. W trakcie przebudowy dachu wywaliliśmy mnóstwo gratów, sporo odwiozłam do mamy. Żartowaliśmy nawet czy odwożąc posag Adam nie powinien zwrócić i żony, ale gdzie on lepszą znajdzie :))))

    Ciężkie dni przede mną. Nie wiem czy znajdę czas na przyjemności, a nieopatrznie obiecałam kiedyś bratowej dwa obrazki i delikatnie mi przypomniała, że to praca terminowa była, zostało 2 miesiące. Muszę schować papierki, dziurkacze i takie tam a chwycić za tamborek, choć nadal jestem w ciągu scrapkowym.
    
    Na majowe uroczystości zrobiłam kilka kartek na prośbę sąsiadki. Trochę mnie poniosło, kartek powstało więcej niż było zamówionych, ale ręce jakby same je kleiły ;)

 







   


     
    
    Zrobiłam bardzo podobne parki w kolorach przyjętych jako dziewczęce i chłopięce.

 






    
    
    
    
    Kartki otrzymały pudełeczka z szybką ( o ich pomysłodawczyni już pisałam tutaj).


 i jeszcze takie uniseks ;)
 










Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...