We wtorek po kursie, na przystanku, spotkałam młodzieńca w garniturze, na oko gimnazjalistę, bo za młody na krawaciarza z pobliskiego urzędu. Godzina też wskazywała na powracającego po trudach egzaminów humanistycznych. Zagadnęłam chłopaka, a że sympatyczny i rezolutny ( chciało mu się gadać w deszczu na nieosłoniętym przystanku z obcą babą) to ucięliśmy miłą pogawędkę. Najpierw wypytałam o zadania otwarte, mój Maćko bał się charakterystyki postaci literackiej, ale na szczęście była rozprawka. Zrobiło mi się weselej to pytam o szczegóły, jak jemu poszedł test, który woli humanistyczny czy przyrodniczo- matematyczny .... Chłopaczyna posmutniał, podobno niedokładnie przeczytał polecenie i napisał streszczenie ostatniego tekstu źródłowego, bo pod ostatnim to polecenie się znajdowało, a tam jak byk stało, żeby streścić tekst nr I. Za to zadanie 4 punkty może stracić, więc pocieszam go, że ma szansę na ocenę cząstkową, za formę...... może ???
- Mój syn też często byle jak czyta polecenia - dodaję i sztywnieję. Skoro przyszła mi do głowy taka myśl to Maciek jak nic się pomylił.
Wpadłam do domu i od drzwi pytam, który tekst streścił.
- Jak to który? Ostatni ! a skąd wiesz o streszczeniu? - odpowiada mi syneczek, więc każę mu się zastanowić co było napisane w poleceniu. Szybka konsultacja na gg i wszystko jasne- Maciek się pomylił, podobno mnóstwo innych gimnazjalistów też. Czyli 4 punkty w plecy + coś tam za kombinowanie w zadaniach zamkniętych - to też specjalność Maciejka, jak coś jest łatwe i proste to musi być haczyk i zaczyna kombinować. Niespecjalnie wypadł na tym łatwym, jak początkowo twierdził, egzaminie.
Cała nadzieja w części przyrodniczo- matematycznej, bo tylko jednego błędu się doszukał , chyba, że mu coś odejmą za ' tok myślenia' w zadaniach otwartych, wyniki końcowe podobno się zgadzają.
W czasie majówki przyjrzymy się dokładnie testom, oszacujemy punkty za egzaminy, oceny, punkty dodatkowe, bo na szczęście takich też trochę uzbierał i podejmiemy ostateczną decyzję w sprawie wyboru szkoły.
Po cichutku Wam powiem, że bardziej przeżywałam Rafała egzaminy, wybory itp. choć Rafał jest bardziej przewidywalny, taki akuratny, a Maciej to żywioł, chyba się uodparniam, a może od pierworodnego więcej wymagam i więcej oczekuję.