czwartek, 17 marca 2011

Taka jedna...taki jeden...


    Teraz mam mało czasu na robótki, ale kiedy go mam to głównie frywolę. Czasami jednak, aby ręce odpoczęły, bawię się papierkami. Tak powstała taka jedna kartka, z jesiennym kwiatem, w pudełeczku. 


    Do jej zrobienia użyłam papierów z dużego zestawu (zapomniałam jakiej firmy) kupionego już dawno, kwiaty są natomiast nowym nabytkiem i to właśnie ostatnie zakupy sprowokowały mnie do jej sklejenia. Nie planowałam dodania wiosennej sałatki, miała być stonowana i bardziej elegancka, ale jakoś tak ....samo wyszło ;) 
    Od dawna natomiast planowałam wykorzystać frywolitkową koronkę i tym razem się udało, to ten prawdziwie scrapowy element, bo odrzut poprodukcyjny :)


   Kartka nie ma przeznaczenia, czasami nagle sama potrzebuję lub ktoś ze znajomych pyta, będzie więc pod ręką na wszelki wypadek.



    Mój czas, od tygodnia, zajmuje mi  taki jeden uroczy mężczyzna. Stara baba jestem, a dałam się omotać. Mąż i synowie na razie to tolerują, ale nie wiem jak długo wytrzymają ;) Facet ma 5 i pół miesiąca, na imię Leoś, mieszka tuż obok, a jego mama po urlopie wróciła do pracy.         Zgodziłam się spędzać czas w jego towarzystwie bez specjalnych zabiegów z jego strony ;). Zazdrościłam Wam, że zostałyście matkami lub babciami, więc mam swojego pieszczoszka. Nie wiem jak długo to potrwa, bo Leoś czeka na miejsce w żłobku. Trudno mi się jednak zorganizować, od 20 lat nie pracowałam, a i moi panowie nagle muszą się trochę usamodzielnić - tu następuje wybuch śmiechu tych co nas znają :)

    Będzie mnie tu mniej, zaglądam co robicie nowego, nie mogę wypaść z obiegu robótkowego, ale nie zawsze mam czas na komentarze. Nie zapominajcie o mnie,  będę się odzywać, coś tam pokazywać, a kiedyś wrócę na pełny etat :)

poniedziałek, 14 marca 2011

Pierwsze tegoroczne wielkanocne


    Miało ich nie być, ale kiedy wpadły mi w ręce papierki od Iduni to i pomysł przyszedł. Kartki bardzo proste, wszystkie konstruowane na podobnej koncepcji, z papierów serii Kapuśniaczek i Przedwiośnie + koronki, wstążki, ćwieki.













Trochę inny format.



Motyw świąteczny jest uwypuklony.











Wszystkie zapakowane w folijki wraz z kopertami.


poniedziałek, 7 marca 2011

Mój pierwszy raz po raz kolejny


    Sylwka i Ata kusiły jakimś  Paverpolem, ale ja się dzielnie opieram, bo w planach miałam nową technikę do opanowania i naprawdę nie dam rady więcej.......... w tej chwili. Na kurs sutaszowy zapisałam się dla towarzystwa, jak wiadomo łatwo daję się skusić na tego typu imprezy. Mimo falstartu, miałam bliskie spotkanie z super klejem na samym początku i praktycznie zaklajstrowaną dłoń przez długi czas, to zabawa był przednia.
    To czego nie udało mi się skończyć na warsztatach nadrobiłam tuż po przyjściu do domu i dziś od rana paraduję z nowym wisiorem.


    Bardzo dziękuję za miłe spotkanie, sympatyczne towarzystwo, wyrozumiałość, a Dorocie mój mąż pada do nóżek, już ona wie za co :)))

P.S.  Hannah w domciu to ja zrobiłam wisiorek trochę po swojemu, ale zgodnie z tym co nam przekazałaś na kursie ;)



P.S.2.  Dopisano dzień później.
Fotorelacje z warsztatów:
oraz blogu prowadzącej Hannah . 

Mnie poznacie po skupionej minie i frywolnym naszyjniku ;)

 


piątek, 4 marca 2011

U mnie też już wielkanocnie


    Powoli ubieram jajka w frywolne koronki. Zrobiłam kilka w kolorach nie kojarzących się z wiosną, ale może będą pasować do nowoczesnych mieszkań. Pierwsze wysupłałam z myślą o Marcie i przyznam, że bardzo mi się spodobało, dlatego powstało ich więcej.

 









    

    
    To nie zabawa programem graficznym ;) zrobiłam jaja w parach na zasadzie pozytyw- negatyw, mogą jednak istnieć samodzielnie.


     Przytrafiła  się też jedna czarna owca w kolorze....... czerwonym.

Każde jajo ma swoje bezpieczne mieszkanie z okienkiem.


    Są to wydmuszki gęsie, dużo większe od kurzych, na zdjęciu wydmuszka kacza ( wielkością odpowiadająca kurzej) i gęsia.


    Eksperymentuję z malowaniem wydmuszek, mam nadzieję wprowadzić trochę kolorów.

Jajka powędrowały do sklepiku.

czwartek, 3 marca 2011

Uwaga, chwalę się


    Na zagranicznych frywolnych blogach widziałam pięknie zdobione czółenka. Nie mam tu na myśli tych wypasionych z kości, masy perłowej, metalowej koronki...tylko  własnoręcznie stuningowane. 
    Sama nawet nie próbowałam  za to się zabierać, udało mi się przekonać do mego pomysłu Jolinkę.
    Czółenka drewniane zrobione przez tatę Magdy i Marty, powierzyłam Joli. Bardzo podobały mi się jej kolczyki z fraktalowymi motywami, kolczyki jednak mogę nosić tylko złote, ale taki wzór wydał mi się dobry i na czółenka. Jak to jest zrobione pytajcie Jolinkę, ja jestem bardzo zadowolona, że je mam :)









   

    
    Jedną parkę zostawiłam sobie w stanie surowym.


    Te też były u Jolinki, kupione na wspólnej akcji na którymś forum,  długo czekały na przyozdobienie. Na jednym chciałam umieścić mój znak zodiaku, a drugie miało być niespodzianką.

 






    

    
    
    Te czółenka są dość duże, nie wiem czy będą mi służyły do supłania, ale chciałam je mieć i mam :)))


    Kwiatuszki służące za tło to urobek  ostatnich dni, z przeznaczeniem do wianuszków komunijnych, trzeba się już brać za ich montowanie.


środa, 2 marca 2011

Wczoraj zamieszkał ze mną królik


    Zamieszkał tylko na jedną dobę, dziś powędruje do naszego malutkiego, uroczego, nowego sąsiada. Trochę mi żal królika, ale tam powinno mu być dobrze, będę go często odwiedzać ;)
Króliczek wyszedł spod utalentowanych rąk Jolinki. Zdjęcie też jej jej autorstwa, mam nadzieję, że Jola się nie pogniewa, ale jest firmowo zapakowany i nie chciałam już tego zmieniać.


    Z królikiem powędruje też karteczka, tę wykonałam samodzielnie jeszcze w październiku, tuż po pojawieniu się na świecie nowego mieszkańca naszego osiedla, ale jakoś nie było okazji jej wręczyć. Kartka na motywach i za pozwoleniem Agnieszki, to jednak zauważą wszyscy interesujący się scrapem.


    Buciki rysowałam kilka razy aż efekt mnie zadowolił, pokombinowałam trochę, co zrobić aby były przestrzenne, dobrze się przy tym bawiłam ;)


Kartka dostała pudełeczko z szybką.



    Kończy się karnawał, jutro tłusty czwartek, pączki nie należą do moich ulubionych słodkości. Dla tych, co mają podobny gust  proponuję zamiennik. Szybko się je robi i szybko zjada- ciasteczka z masłem orzechowym.


    Pewnie bym nie skorzystała z przepisu, bo za kruchymi ciastkami też nie przepadam, ale przypadek sprawił, że byłam w pobliżu Madziuli, kiedy dostała pudło tych ciastek od autorów bloga z przepisami Crust&Dust. Magda znalazła się w kłopotliwej sytuacji, widziałyśmy co dostała, nie miała wyjścia, musiała nas poczęstować :)))) Długo miałam ten smak w ustach i za kilka dni sami je upiekliśmy. Wersja na zdjęciu to kolejna nasza modyfikacja, eksperymenty z innym masłem orzechowym, z mniejszą ilością cukru, posypywane gorzką czekoladą...  Nam najbardziej smakują z masłem Sante, Felix jest lepszy do wyjadania łyżeczką ;)

    Swoją drogą zdumiewa mnie fakt jak dużo zwolenników mają w Polsce czekoladki Reese's, prawie wszyscy znają ich smak, choć nie są u nas dostępne ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...