Nie miałam internetu, znowu !!! Zmiana umowy i awaria routera w tym samym czasie to za dużo, żeby myśleć logicznie, mój mąż i panienka z netii nie potrafili się dogadać telefonicznie przez tydzień.
W tym czasie pozbyłam się ;) części farbowanych nitek, a pomaziałam trochę w kolorach jesieni i zieleniach.
Pani Jesień- każdy motek inny, bo najbardziej mi się podoba malowanie farbami po niciach, tak to się w zasadzie odbywa w moim wypadku, nie farbowanie a malowanie. Nigdy do końca nie wiem jak nitki będą wyglądać po wyschnięciu, barwniki nanoszone jedne na drugie dają często zaskakujące efekty. Wspominałam już o złudnych wizjach po nałożeniu koloru, po podgrzaniu i po wyschnięciu- to zupełnie trzy różne barwy. Dlatego odwołuję wszelkie wcześniejsze obietnice ufarbowania konkretnych kolorów, będą takie jakie wyjdą, ale będę się bardzo starać żeby były choć trochę podobne do obiecanych ;)
I jeszcze kilka nitek w kolorach jesiennych: koralowo- brązowe i rudo - brązowe. Z rudym barwnikiem jest podobnie jak z nitkami, w komentarzach pisała o tym Violka , to raczej oranże i bez podrasowania nie da się uzyskać takiego koloru, albo ja mam o nim mylne wyobrażenie.
Miałam takie zielone - młoda sałata ;) trawka i podobno pistacjowe, podobno, bo mam wrażenie, że część barwnika się nie rozpuściła, część żółta, co wyszło w formie kropek na nitkach cieńszych, ale tego to już nie pokażę. Piszę dlatego żeby Koroneczka wiedziała, że jednak coś mi nie wychodzi ;)
Były też takie pokazywane w poprzednim poście , ale zostały porwane na spotkaniu, pracuję jednak nad powtórzeniem kolorów.
Poza tym mam w planach wysupłać dużą ilość świątecznych frywolitek i skleić trochę kartek. Już nawet zaczęłam realizować te plany. Bardzo się cieszę, że kilka osób poprosiło o nie, ale jednocześnie i martwię, bo nie znam swoich możliwości. Nie wiem jak szybko i ile dam radę zrobić, a kiedy coś obiecuję to staram się wywiązać jak najszybciej, w efekcie trzęsą mi się ręce. Całe szczęście, że klawiatura tego nie przekazuje, co by to było gdybym pisała piórem ;)))))
Nie wyszły mi też, Aniu, frywolitkowe gwiazdki, miałam taki dzień, że wszystko czego tknęłam lądowało w koszu, błędy robiłam nawet w znanych na pamięć schematach. Nie były to pomyłki w stylu Renulka ;) widocznie to nie był dobry dzień na frywolitki.
A teraz idę poczytać i pooglądać co Wy zmalowałyście w czasie gdy mnie nie było :)