czwartek, 4 czerwca 2009

Pechowe czółenka, bilirubina i szczepienia


Zwariowałam, to wariactwo, w moim przypadku, przeszło już w stan chroniczny :) oczywiście wariactwo na temat robótek. Dość dawno temu, Weronika na
kuferku podała link do cudnych czółenek do frywolitki. Samodzielnie kupić tego nie mogłam, ale zauroczenie trwało, a jakby się nawet pogłębiało. Kiedyś zapytałam czy byłyby chętne do wspólnych zakupów i zaraz okazało się, że nie tylko ja tak mam. Weronika podjęła się zaspokoić nasze żądze :))) Termin zakupów był dla mnie bardzo niekorzystny, dopadł nas kryzys. Choć mąż dwoi się i troi żeby wyjść na swoje, jest ciężko ( tzn. głodni i bosi nie jesteśmy, ale rok temu było inaczej ). Nie mogłam jednak przegapić okazji, zaciągnęłam pożyczkę u pierworodnego i złożyłam zamówienie. Wczoraj listonosz przyniósł nowe czółenka.


Komplet mniejszych- 6 cm i jedno większe- 8 cm, metalowe z pięknym ornamentem.
Razem ze mną kupowała też Madziula, zamówiła takie same jak ja oraz duże czarne.


Musiałam od razu sprawdzić jak leżą w ręku, wymyśliłam więc szybko co nimi zrobię i ..... pech mnie nie opuszczał nadal . Po pierwsze- moje obawy się potwierdziły: czółenka są ciężkie, niewygodne i brudzą, ale i tak cieszę się jak wariatka, że je mam :)))) Najprawdopodobniej będą nieużywane, powiększą tylko moją kolekcję. Po drugie- choć to co wymyśliłam wykonałam, ale dziś miałam zamiar dokupić kilka elementów, aby pomysł dokończyć i wszystkie pasmanterie, które znajdowały się na mojej drodze były zamknięte :(((( tyle kilometrów niepotrzebnie zrobiłam, ale akurat to, ponoć ma wyjść mi na zdrowie.
Jedynie pożyczkę udało mi się w znacznej części spłacić i oby tak dalej, bo przez te czółenka nie mogę dokupić nici na dokończenie serwetki, ani zaopatrzyć się w len obrazkowy na nowy haft xxx. Co odłożę parę groszy to wydam na jakieś duperele czytaj : czółenka, kartoniki, mulinki, kleje....

Uzbierało się już trochę czółenek, żółwiowe to niespodzianka od Justyny ( wielkie dzięki ), a drewniane, płaskie zrobił tata Magdy. Widziałam jeszcze inne, które chętnie bym nabyła. Co prawda najlepiej supła mi się
tymi z wydłużonymi noskami, lubię też bursztynowe, co nie znaczy, że nie mogę mieć innych po to żeby mieć:)))


A smutki ? oj są. Na komisji wojskowej skierowano Rafała na zbadanie poziomu bilirubiny i okazało się, że ma przekroczoną normę. Oczywiście wyniki zabrano, bo to oni za nie zapłacili :( a ja głupia myślałam, że skoro płacę ZUS i podatek to ja opłacam swoje badania lekarskie. Teraz trzeba je powtórzyć. Poczytałam w necie, to może być wszystko albo nic, niektórzy tak po prostu mają. Rafałowi poziomu bilirubiny nie badaliśmy chyba nigdy, to kiedyś Maćka dotyczyło, ale ALAT i ASPAT miał robiony kilkakrotnie- było ok.

Maciek jako noworodek miał problemy z odżółknięciem, leżał w szpitalu. Jego rocznik podlegał już pod kalendarz szczepień przeciwko wzw typu B, ale dopiero Ci urodzeni w drugiej połowie roku. Po kilku latach doszczepiano tych z pierwszej połowy roku. Rafała zaszczepiłam na własne życzenie. Wtedy jeszcze obowiązywała teoria, że po 5 latach należy powtórzyć szczepienia, więc w odpowiednim czasie zgłosiłam się do przychodni. Okazało się, że teoria się zmieniła, podobno potrójna dawka zabezpiecza na całe życie ( wczoraj lekarka z komisji wojskowej znowu temu zaprzeczyła ). Niestety nie wszystkich, aby się upewnić należałoby zrobić badania przeciwciał anty- HBs w surowicy, na własny koszt w Sanepidzie. Jako wyjątkowo upierdliwa matka, poinformowałam się i tam. Badania wykonano obu moim synom, Rafała wynik był zadowalający > 100 j.m ; Maćka nie- 1 j.m, co oznacza, że nie nabył odporności. Z wynikami zgłosiłam się do lekarza rodzinnego i to był mój błąd !!! lekarka z przychodni zawołała na pomoc koleżankę, pierwszy raz z czymś takim miały do czynienia, długo debatowały, po czym zaproponowały szczepienie przypominające na mój koszt. Zgodziłam się, a nie powinnam, albo przynajmniej inną szczepionką, ale tego już dowiedziałam się na ponownej wizycie w Sanepidzie.
Istnieje jakiś procent ludzi, którym szczepienia przeciwko wzw typu B nic nie dają, ale nikt nas o tym nie informuje.

Przed nami seria wizyt u lekarza, a jeszcze skóry do końca nie wyleczyliśmy. Rafał ma paskudne azs, od jakiegoś czasu cała twarz i szyja wysypana, kiedy chodzi z krótkimi rękawami to i okolice łokci rozdrapane, a to już dorosły facet, przystojny, wysoki i mądry facet . I jeszcze mój !!!

6 komentarzy:

  1. Jednym słowem - obyśmy tylko zdrowi byli! Nasza służba zdrowia to niekończący się temat rzeka.
    A jeśli chodzi o tę przyjemniejszą część Twojego posta - każda z nas tak ma :-D. Niekoniecznie używać, ale MIEĆ!! :-DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzysiu, trzymam kciuki! Polska służba zdrowia, to temat rzeka. Mój syna problemy ze zdrowiem, nawet nie wiemy, jak poważne, bo nie możemy wydobyć wyników badań a wizyta u lekarza dopiero 13 lipca. Można się wściec.

    Fajnie, że cieszą Cię nowe czółenka. Szkoda, że brudzą, może jakbyś ich poużywała, to brudzenie by minęło?

    OdpowiedzUsuń
  3. Krzysiu co z tymi czółenkami - kurde załamałaś mnie tyle kasy żeby popatrzeć na nie??

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze życzę dużo, dużo zdrówka dla całej Twojej rodziny.
    A po drugie: cudna kolekcja czółenek! I te nowe - prześliczne:) szkoda tylko, że brudzą..

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że gdybym ich poużywać dłużej to by przestały brudzić. Pewnie czasami będę z nich korzystać, bo na wszystkich mam jakieś nitki, a przecież koniecznie trzeba natychmiast coś innego zacząć, sprawdzić..... im więcej ich mam tym częściej się okazuje, że jednak za mało :))))

    Magda, nic sie nie martw, coś poradzisz.

    Dzięki za słowa otuchy, mam nadzieję, że to tylko przypadłość genetyczna, tzw. zespół Gilberta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz piękną kolekcję czółenek. Cieszę się, że masz takie, jak chciałaś. I ze się z nich cieszysz.
    Chyba u wszystkich jest kryzys. I ten kryzys się tak biegiem nie skończy, trzeba przywyknąć, dobrze, że mamy wprawę.
    Z tymi przeciwciałami mają problem wszyscy, którzy się szczepili na WZW B. ja z moimi wartościami też się nie mogę dogadać. A mąż nosiciel...
    pozdrawiam
    Gackowa

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...