piątek, 12 czerwca 2009

Cotton wagon czyli



całkiem zbędny niezbędnik, ale nie w moim przypadku ;) bo ja to przecież "muszę mieć " !!!
Różyczka sprzed kilku dni była pierwszym wyhaftowanym elementem, dziś spec-pojemnik na kordonek wygląda tak, choć jeszcze brak mu ostatecznego szlifu.



Zaczęło się od tego zdjęcia w Just Cross Stitcher o8-98 .


Zrobiłam to jednak po swojemu, najpierw narysowałam papierową formę, trochę podglądając do JCS, taki kwadrat z dwoma skrzydełkami, jedno o wymiarach docelowym, drugie po stronie przeciwnej, z ok 1 cm zapasem na szwy. W zależności od potrzeb obracałam te skrzydełka i odrysowywałam na tkaninie, można przygotować formę z czterema skrzydełkami. Bok kwadratu w moim przypadku wynosi 8,5 cm, bo wtedy mieści mi się nawet większy kłębek nici.

Na lnie wyznaczyłam kwadrat fastrygą, potem znikającym flamastrem rysowałam skrzydełka i wpasowywałam w nie haft. Każdy bok ma inny motyw, choć wszystkie pochodzą z jednego wzoru. Te hafty to była spontaniczna twórczość, wyszywałam jak mi pasowało.
Po pierwszej róży pomyślałam, żeby zrobić dziurki na wstążkę, więc po wyznaczeniu skrzydełek najpierw haftowałam dziurki- 3 nitkami muliny, a dopiero później wpasowywałam kwiatki.


Odrysowałam kształt do wycięcia 2 razy, jeden z haftem i jeden bez, wycięłam je, rozprasowałam. Len obrazkowy jest bardzo sztywny, myślałam, że będą kłopoty z zaginaniem na łuku, ale poddawał sie bez większych trudności. Na środkowy kwadrat wycięłam sztywnik krawiecki z klejem o wymiarach odrobinę mniejszych, naprasowałam go i spięłam obie części. Zszyłam ściegiem przed igłą 2 nitkami muliny po prawej stronie co 3 nitki tkaniny, w środku już się tak nie pilnowałam i tak nie widać ;).

Potem wycinałam skrzydełka z tego sztywnika- też trochę mniejsze niż wymiar docelowy, naprasowywałam na wewnętrzną stronę ( bo na zewnętrznej były dziurki na wstążkę ), zaginałam nadmiar materiału za pomocą żelazka i zszywałam ręcznie.

Tu akurat wykazałam się wielką niedbałością, miałam zamiar naszyć w miejscu połączenia obu części sznureczek. Sznurek przygotowałam własnoręcznie, ale jakoś przestało mi się to podobać, doszywałam i prułam kilka razy. Próbowałam też obszyć to jakimś ściegiem, jak na oryginale, ciągle jednak było nie tak.




W tej chwili mój pojemnik jest niedokończony, albo zostanie w takiej formie jak teraz tylko poprawię szwy, albo..... mam jeszcze jeden pomysł, muszę go jednak sprawdzić. Nie było jednak moim zamiarem urządzać zgaduj- zgaduli, więc pokazuję co z tą różą dalej się działo :)))

O spotkaniu w Wedlu napiszę za parę dni, spotkała mnie tam wielka niespodzianka, do dziś nie mogę ochłonąć, wydaje mi się, że kilka osób też będzie się cieszyć z mojej niespodzianki ;) . Sprawy techniczne stoją na przeszkodzie aby dziś ją zaprezentować.

10 komentarzy:

  1. Bardzo pomysłowy pojemnik, doskonale rozumiem, że musiałaś go mieć:-) Śliczny! Różyczki pięknie zdobią ten pojemnik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pojemnik bomba! I uważam, że on jest NIEZBĘDNY! Wyobrażasz sobie, jaki dowartościowany teraz kordonek się czuje? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. niezbędne cudu jest śliczne!! Ty to zawsze coś wynajdziesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękna ozdoba i jak najbardziej niezbędna:)
    Dzięki za instrukcje, może kiedyś moje czółenka też się doczekają takiej oprawy:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Krzysiu, proszę o kontakt: kankankaa@gmail.com w sprawie próbek tkanin do hardangera. Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny pomysł, pokłony za miniaturowe krzyżyczki...w ogóle za wykonanie!!!
    Mam pytanko, czy w środku kordonek jest w jakiś sposób mocowany, żeby w trakcie roboty nie wypadł ze swojego ślicznego mieszkanka?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jolinka, hihi, myślisz jak mój syn, on zaproponował wmontowanie tam rolki,żeby kłębek swobodnie się obracał :)))) ale ja nie skorzystałam .

    Nitka wyskakuje mi tylko w czasie bardzo energicznego nawijania na czółenka, natomiast kiedy supłam czółenkiem i nitką z kłębka nie opuszcza 'mieszkanka', a takie miało być jego główne przeznaczenie.
    Miałam kłopoty z odpowiednim naprężeniem nici używanej bezpośrednio z kłębka ( nauczyłam się na dwóch czółenkach), potem kłębek gdzieś mi uciekał. a teraz wszystko jest pod ręką.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie to piękne! Delikatne, pomysłowe, w pięknych kolorach

    OdpowiedzUsuń
  9. jakie cudne!!! jak piękne ubranko dla kłębka!!!!

    jak ja żałuję że nie umiem szyć :((

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, oj, oj, Tymi "oj" wyrażam zachwyt ogromny. To JEST śliczne.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...