Święta spędziłam rodzinnie, bez komputera, tak obiecałam, sobie przede wszystkim. Trochę jednak za wcześnie tę obietnicę złożyłam i trochę nierozsądnie, przy świadkach ;). Nie zdążyłam wysłać elektronicznych życzeń tym, którym chciałam, ani podziękować za otrzymane. Przyznaję, że odrobinę podglądałam blogi, kiedy moi panowie odśnieżali, ale w święta padało niewiele. Teraz za to nas zasypuje, chyba rekordowo śnieżna zima będzie.
Tuż przed świętami przygotowałam jeszcze kilka kartek, takich bardziej osobistych, oto one.
W środku tej przeplatanki gwiazdka wyhaftowana ściegiem z Rodos (Rhodes Stitch), trochę udoskonaliłam oryginalny motyw, żeby był większy.
Po raz pierwszy chyba wykorzystałam gotowe passe partout, ale nie potrafię sama tak ładnie wyciąć owalu.
Kartki haftowane moimi farbowanymi nitkami, motywy hardangerowe. Od dawna miałam na nie ochotę, napatrzywszy się wcześniej na kartki Miranki i Marty, ta druga nie chwali się nimi publicznie, ale je ja widziałam ;).
Dwie pierwsze kartki leżą na czymś szczególnym, ale o tym napiszę jutro.....
Przepiękne! Jakbym dostała taką kartkę to chyba bym ją natychmiast oprawiła:)
OdpowiedzUsuńTo nie kartki. To małe obrazy!
OdpowiedzUsuńTrochę wiatru Ci narobię. ;)
OdpowiedzUsuńAch, ach, ach! :D
Wichtel? To coś?
śliczne są te kartki i ja już zatęskniłam za farbowaniem nitek :) mam nowe wzorki na cieniowane nitki i już mi się tęskni :)
OdpowiedzUsuńKrzysiu, swoimi kartkami naprawdę bardzo ujmujesz. Bycie obdarowanym taką kartką musi być niezwykłym doświadczeniem...
OdpowiedzUsuńKrzysiu, karteczki przecudne...:)
OdpowiedzUsuńAch... te kartki z pierwszej fotki... [ten rozmarzony]
OdpowiedzUsuńPrześliczne kartki, a te nitki....
OdpowiedzUsuńŻebym ja umiała farbować, ach...