Nie farbuję kolorami uzyskanymi bezpośrednio z torebki, tak je mieszam, że czasami już nic z nich nie udaje się uzyskać i trzeba je wylać. Czasami wychodzi zupełnie coś innego niż chciałam, ale fajnego. Od początku marzyłam o różu pudrowym, niestety do dziś mi nie wyszedł, ale mam jeszcze jeden pomysł na zmieszanie farb. Z przykrością odkryłam, że wszelkie róże, borda, wiśnie, czerwienie są jakby na bazie fuksji- fluksji jak mawia Rafał ;) i nawet po dodaniu ciepłego żółtego, przy rozjaśnianiu wyłazi ten zimny, neonowy róż :(
Nici perłowe zaczęłyśmy farbować wspólnie z Magdą, w zasadzie mój pierwszy moteczek powstał jako produkt uboczny przy jej wrzosach i fioletach, to ten po lewej.
W trakcje eksperymentów z różami pokusiłam się o róż indyjski, który jak sama nazwa wskazuje ;)))) wcale różem nie jest, to czerwień z brązem, albo brąz z czerwienią. W każdym razie czuję w tej barwie korzenny zapach Indii i tak go sobie nazwałam - mój Zapach Indii.
Zdjęcia dwa- jedno w świetle flesza, żeby było widać, że po farbowaniu nić perłowa jest lśniąca; drugie przy pochmurnym niebie, ale ono bardziej oddaje kolor, choć aparat i tak lekko przekłamuje.
W pewnym momencie pomyślałam sobie, że dobrze by było mieć też perłówkę #8 w odpowiednim kolorze, dlatego popaćkałam po parę pasem Coton Perle DMC #8. Jednak już bazy różniły się nieznacznie od siebie, bo #5 to Maja i trochę inaczej przyjmowały farbę, nie ma to jednak dla mnie aż takiego znaczenia, po wyschnięciu różnice są niewielkie. Mam małe seciki nitek :)
Jeszcze te nieszczęsne róże, to nie to co chciałam, ale w sumie podobają mi się te nitki. Od lewej- róż z jasnozielonym; różowy + jasnozielony + stalowoszary; różowy i szary mysi. Z szarościami też mam problem, bo chyba mają jakiś dodatek fioletu i obie torebki: stalowy i popielaty są zimne, nie tak jak chciałam mieszają się też z sąsiednimi.
Na tym zdjęciu kolory bardziej odpowiadają rzeczywistym.
A na koniec link do pewnego bloga, szukając podpowiedzi jak je zmieszać i wpisując najdziwniejsze nazwy kolorów jakie znalazłam w spisach, trafiłam na hasło trzy kolory. Uśmiałam się, ale coś w tym jest. W komentarzach przeczytałam ciekawy wpis o kolorach tęczy i muszę przyznać, że to pasuje do mojej niedawnej rozmowy z Rafałem o kolorach, a dokładnie o rozszczepieniu światła białego, bo do mego syna to bardziej przemawia :)))) ale o tym może innym razem.
Specjalnie dla Yenulki :) zbliżenia na przejścia kolorów.
Specjalnie dla Yenulki :) zbliżenia na przejścia kolorów.
Śliczne kolory wyszły :)
OdpowiedzUsuńKrzysiu, coraz lepiej Ci to wychodzi :) pierwsze zdjęcie pierwszy po lewej i ostatnie zdjęcie pierwszy po prawej to moje faworyty!!!!
OdpowiedzUsuńA z ciekawości - czy jesteś w stanie "powtórzyć" kolor?
I jak przejścia między kolorami się układają?
Krzysiu, kolory wyszły Ci fantastyczne!
OdpowiedzUsuńA ten facet spod linka, to ... Może nie będę się wyrażać. ;>
Dla mnie to ciemna magia ale kolorki śliczne:)
OdpowiedzUsuńKrzysia! No właśnie - nie powtórzysz już tego samego koloru! Nigdy już taki sam nie powstanie i to jest fajne właśnie :))) Ale jak Ci zabraknie w robótce... to co?
OdpowiedzUsuńAle podobają mi się te Twoje kolory. Są naprawdę niepowtarzalne.
Idealnie nie odtworzę kolorów, ale wiem co z czym mieszałam i podobne, nawet bardzo podobne pewnie bym zrobiła.
OdpowiedzUsuńGdybym planowała coś większego wyhaftować to wcześniej ufarbowałabym więcej nici, te moje motki mają po 30 m :)
Rozkręciłam filety i zrobiłam zdjęcia przejściom,link doklejam do posta ;)
Boskie kolory!
OdpowiedzUsuńCudne są.. jak mi się przyśnią, to będę miała śliczne, kolorowe sny :)
OdpowiedzUsuńfilety rulez ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zdjęcia przejść - miałam rację, są cudne te nici :)
Krzysiu,przepraszam,ja jakaś zakręcona jestem i zapomniałam do Ciebie się odezwać,oczywiście,że wyślę aidę ale jak możesz wyślij mi swój adres na maila:jagnieszkak@gmail.com
OdpowiedzUsuńPiękne kolory Ci wyszły! Podziwiam:)) Czy Wy czasem z Madziulą nie zapoczątkowujecie właśnie nowej mody blogowej?:D
OdpowiedzUsuń