Lato było piękne tej wiosny, upalne, a to nie sprzyja robótkom, zwłaszcza kiedy trzeba pofrywolić na biało. Poddałam się. Obiecałam coś komuś, ale nie dałam rady, ręce pociły mi się potwornie, białych koronek nie dało się supłać.
Leoś też ma w tym swój wkład, zajmuje nam sporo czasu, nie tylko ja jestem pod jego urokiem, nawet mój mąż czeka kiedy wyjdziemy na spacer i zajrzymy do firmy wujka-dziadka. Uwielbiam zajmować się małym brzdącem i on tą moją słabość wykorzystuje, nie da się przy nim nic robić. Jedynie kiedy śpi nadrabiam zaległości czytelnicze korzystając z zasobów rodziców Leosia ;)
Są jednak chwile kiedy mogę zająć ręce ulubionymi narzędziami. Była seria kartek ślubnych, nie pokażę ich, bo to plagiaty były i autorzy pomysłów mieliby uzasadnione pretensje. Na usprawiedliwienie dodam, że nie wzięłam za nie ani grosika, poszły do bliskich znajomych i rodziny.
Teraz zrobiłam coś innego. Prezentację zacznę od końca. Pudełeczko powstało wczoraj, trochę kosztem obiadu :)))
A w pudełeczku jest to.
Moja siostra nawróciła się na robótki ręczne, ale w moim wykonaniu, choć sama ma jakieś tam doświadczenia z dzieciństwa i wczesnej młodości, w końcu rosłyśmy w tym samym domu. Wiem, że by potrafiła zrobić niejedno, nie ma chyba odpowiedniej motywacji, a czasu jeszcze mniej.
Nie byłam zachwycona wyborem nici, siostra jednak uparła się na ten kolor i koniecznie miały być perełki.
Kolczyki wypatrzyłam już dość dawno na blogu Dziabki, dostałam od niej pozwolenie na wykorzystanie pomysłu, zrobiłam kilka prototypów i tak zostało. Teraz się przydało. Moje są trochę inne niż u Magdaleny, moje skrzydeł nie przypominają, muszę jeszcze nad nimi popracować.
Dorobiłam drugą połówkę do skrzydeł i tak powstała kwiatowa bransoletka.
Mnie miłość do frywolitek wykonanych przeze mnie minęła dość szybko. Te wykonane przez innych podziwiam niezmiennie :-)
OdpowiedzUsuńNo Krzysia! Pięknie! I te fotki jakie profesjonalne! Brawo :)
OdpowiedzUsuńmam jak lilka - wolę oglądać Twoje niż robić sama :D Krzysiu, cudnie!!!
OdpowiedzUsuńTo jest nas więcej :) bo i ja wolę podziwiać cudne prace niż sama frywolić.
OdpowiedzUsuńKrzysiu, wszystko piękne! I nie wiem, czemu Ci się wybór nici nie podoba? Przecież całość skomponowana jest świetnie. I jak grzecznie stoi na tę baczność. ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały frywolitkowy komplecik! Pochłonął mnie teraz krzyżyk, ale patrząć na Twoje dzieła tęskno mi do czółenka :)
OdpowiedzUsuńBardzo elegancki komplet... dla mnie kolorystyka super
OdpowiedzUsuńTo nie o kolor chodzi tylko o grubość. Multikolory Aidy to # 10, prototypy były robione z 20, nie miałam czasu na eksperymenty, musiałam wysupłać natychmiast. No i bransoletka jest za duża, z zapięciem ma 20 cm, a my obie mamy delikatne rączki ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym, zdecydowanie wolę robić z cieńszej nici.
Dziś wieczorem siostra zabrała swoją biżu i mimo wszystko jest bardzo zadowolona, więc ja też :)))
A zadowolenie osoby dla której się robi jest najważniejsze:)
OdpowiedzUsuńJak zawsze zachwycają mnie Twoje frywolitki:)
Podziwiam dokładność i precyzję wykonania biżuterii. Jest perfekcyjna w każdym calu, po prostu cudeńko!!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKomplecik wygląda bardzo ładnie!
OdpowiedzUsuńChoć doskonale Cię rozumiem, jak chodzi o grubość nici. Jak się zacznie działać z cieńszymi, to jakoś tak te grubsze zaczynają odchodzić od łask ;)
Krzysiu, pięknie Ci wyszły i kolor śliczny i te perły! :)) I super pomysł na bransoletkę do nich :)
OdpowiedzUsuńNa frywolitki w Twoim wykonaniu to można patrzeć, patrzeć i podziwiać :) A siostra będzie podziwiać i nosić!
OdpowiedzUsuńBrawo za pomysł, wzór (nawet odtworzony, jest bardzo udany) no i tą "Koroneczkową" sztywność ;-)
OdpowiedzUsuńKomplet jest naprawdę cudny. Bardzo podobają mi się te kolczyki, takie delikatne.
OdpowiedzUsuń