Bratowa poprosiła mnie o wyhaftowanie obrazka na narodziny Marceliny, córki jej bliskiej znajomej. Rozmowa odbyła się kilka dni przez porodem i musiałam odłożyć inne robótki. Czas przedświąteczny mi nie sprzyjał, ale praca dała wiele przyjemności, bo wzór bardzo mi się podoba, miałam go przygotowany od dawna, tylko czekałam na okazję :)
Haftowałam na lnie, białym Belfaście 32 ct, 2x2 nitki tkaniny 2 niteczkami muliny DMC.
Niestety nie będę miała wpływu na oprawę, możliwe, że już go więcej nie zobaczę, dlatego próbowałam oprawić go sama, wirtualnie ;) Passe- partout zdecydowanie powinno być jasne.
Piekny obraz i pamiatka. Na pewno ucieszy osobe, ktora ja otrzyma.
OdpowiedzUsuńNa urodziny syna kolezanki wyszylam male stopki z data i imieniem. Haft byl wprawdzie znacznie prostszy, ale sprawil wiele radosci kolezance. Jednak wlasnorecznie wykonany upominek ma wyjatkowa wartosc.
Pozdrawiam cieplo
Marta
Krzysiu, przepiekne!!! jeszcze ten misterny haft na lnie - przepiękne!!!!
OdpowiedzUsuńCzy jest jakaś stroną umożliwiająca "wirualną oprawę" ? czy to efekt zabawy z programem graficznym?
Wzruszający prezent...
OdpowiedzUsuńPiękny obrazek Krzysiu, właśnie taki dostala Natalka od Agi i jest z takim ciemniejszym beżowym Passepartout (czy jak to sie tam pisze) i wygląda pięknie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Renulek
metryczka jest prześliczna :), podziwiam Cię za haftowanie na lnie, jeszcze na nim nie haftowałam ale wydaje mi się, to niezbyt łatwe :)
OdpowiedzUsuńKrysiaaaaaa - jaki on piękny (ten rozdziawiony). To ja już wiem gdzie Cię ostatnio wcięło ;)))
OdpowiedzUsuńPrzepiękny prezent będzie:)
OdpowiedzUsuńKrzysia! To mi się też bardzo podoba! Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńPrzepiękna pamiątka :-)
OdpowiedzUsuńPiękny obrazek. A na Belfaście to już w ogóle odlot. Ja bym zostawiła więcej tła wolnego (szkoda te ładny Blefast zakrywać),oprawę zrobiłabym delikatną, prawie żadną, żeby nie zadusić delikatnego rysunku. A może nawet bez oprawy, tylko na ramie.
OdpowiedzUsuńśliczny haft! dodatkowo utrudniony bo haftowany na drobnym lnie. Podziwiam i biję wielkie brawa.
OdpowiedzUsuńPrześłiczne! I tempo też masz niesamowite! :) Ja na razie wciągnęłam się w drutowanie, ale kuszą mnie krzyżyki, kuszą...
OdpowiedzUsuńPrześliczny! Przyznaj się, masz motorek w rękach, bardzo szybko sobie poradziłaś!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję !!!
OdpowiedzUsuńHaft na lnie, odpowiednim lnie wcale nie jest trudniejszy od haftu na kanwie, Belfast, po naciągnięciu na tamborek, ma bardzo wyraźne dziurki.
Obrazek powstawał w wolnych chwilach, w normalnym tempie, bez żadnych motorków, bo jest tam dużo pustego udającego haft, co mi się bardzo podoba:)))Nie był więc jakoś specjalnie czasochłonny.
Zauważyłam, że napisałam o nim po raz pierwszy w dniu narodzin Marceliny, a wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam:)
Yenn przypomniałaś mi, że kiedyś rzeczywiście ktoś podawał jakieś namiary na wirtualną oprawę, ale nie pamiętam gdzie to było. Moje ramki wyprodukowałam programem graficznym, którym posługiwać się prawie nie umiem. Do poznania kilku operacji zmusił mnie Rafał, bo miał już dość pomagania mamusi ;)
śliczne
OdpowiedzUsuń