Dawno, dawno temu, przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej, w każdej szkole były zajęcia z integracji europejskiej. Klasa mojej siostrzenicy, mocno nieletniej wtedy, przygotowywała prezentację Holandii i siostrzenica z koleżanką same, nie przymuszane, zgłosiły się do przygotowania czegoś słodkiego serwowanego w tym kraju. Jak to często bywa, o obietnicy przypomniała chwilę przed godz. 0. Tak więc, pewnego dnia, po dość późnym powrocie z pracy, moja siostra zastała stół zastawiony różnymi produktami, na nich kartka z dziwnym przepisem i wyłaniającą się z pokoju córkę z błaganiem :
- Mamo pomóż.
Siostra międląc w ustach słowa, których się nie wypowiada, zgrzytając zębami i szczękając garami zakasała rękawy oczyma wyobraźni widząc jakiegoś gniota wyjmowanego z piekarnika. Złość jej przeszła jak tylko otworzyła ten piekarnik. Od tamtej pory ciasto to często gości na naszych stołach i jakoś dobrze nam się kojarzy to nasze wstąpienie do unii :)))
Przepis znaleziony przez siostrzenicę w internecie trochę zmodyfikowałam, bo tak jak Jolcia, wolę owoce z ciastem no i zdecydowanie większą porcję muszę przygotować;) Podaję obie wersje.
Nazwa ciasta jest nasza, nie wiem jak brzmi w oryginale, słynny appelgebak na zdjęciach prezentuje się zupełnie inaczej, więc pozostanie:
Holenderskie ciasto z jabłkami
Ciasto:
25 dkg mąki 40 dkg mąki
12 dkg cukru 18 dkg cukru
1/2 kostki masła 3/4 kostki masła
1 jajko 1-2 jajka
pół łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
łyżka-dwie mleka
Z podanych składników przygotować kruche ciasto wg. schematu- posiekać nożem masło z mąką, proszkiem do pieczenia, cukrem i cukrem waniliowym dodać jajka i mleko, szybko zagnieść, uformować kulę i włożyć do lodówki na godz. Ciasto można przygotować nawet dobę wcześniej- praktykowałam to ;)
Tortownicę albo blachę wyłożyć papierem do pieczenia, ciasto rozwałkować, ułożyć na papierze formując wysoki i cieniutki brzeg, ponakłuwać widelcem i podpiec 15 min w temp. 200 st.C, po czym ostudzić.
To ciasto paskudnie się wałkuje, trzeba raczej ulepiać je w blasze, stosuję taki sposób- rozpłaszczoną kulę ciasta tuż po wyjęciu z lodówki układam w formie, przykrywam folią spożywczą i dostępnym mi walcem -patrz zdjęcie poniżej ;) wałkuję je, a potem już tylko lepię na brzegach.
Masa jabłkowa:
1kg jabłek
2-3 łyżki cukru
5 dkg masła
10 dkg rodzynek
W mojej wersji należy wziąć ze 2,5 kg jabłek, najczęściej mieszam antonówki ze słodszymi.
Jabłka obrać, pokroić na kawałki usuwając gniazda nasienne. Poddusić jabłka wg. uznania, w oryginalnym przepisie są to tylko podduszone do miękkości kawałki, ja rozgotowuję je dużo bardziej. Dodać masło, cukier, rodzynki i jeszcze trochę poddusić. Przyznam , że ilość dodanego cukru zależy od tego jak kwaśne są jabłka.
Nie dodaję rodzynek, bo moi panowie ich nie lubią.
Migdałowy smak:
10 dkg masła
niepełna szklanka cukru
łyżka miodu
łyżka mleka
5 dkg płatków migdałowych - wsypuję całą torebkę
W rondlu lekko zrumienić masło, dodać pozostałe składniki, wymieszać, chwile potrzymać na ogniu i rozłożyć na jabłkach, które lekko przestudzone wyłożyliśmy już na podpieczonym spodzie.
Piec przez ok. 40 min w piekarniku nagrzanym do 200 st C.
Ktoś mnie pytał czy to ciasto można jeść na ciepło, zapewniam, że można, nie raz widziałam jak znika tuż po wyjęciu z piekarnika ;))) Zdecydowanie jednak zyskuje na wyglądzie po wystudzeniu i ozdobieniu kleksem z bitej śmietany, można go jeszcze przybrać wiórkiem czekolady.
Nie wiem czy nadaje się do podgrzania w mikrofali.
Przepis podaję na prośbę Madziuli, która nie lubi jabłeczników :))))
Przepis podaję na prośbę Madziuli, która nie lubi jabłeczników :))))
Pyszna jest ta szarlotka(?). Uwielbiam ja i na ciepło i na zimno, z bitą smietaną :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko
Ala
Oj, bo zaraz rzucę robotę i polecę do kuchni! Jeeeeeeeeeeeść!
OdpowiedzUsuńKrzysia - dzięki za przepis. Jadłam w Twoim wykonaniu - jest absolutnie pysze. Ciekawe, jakie będzie moje ?
OdpowiedzUsuńbasta
Krzysia - dzięki za przepis. Jadłam w Twoim wykonaniu - jest absolutnie pysze. Ciekawe, jakie będzie moje ?
OdpowiedzUsuńbasta
Ciasto jest niesamowite, a wierzcie mi ja nie lubię jabłeczników :) A w dodatku nie robię samodzielnie ciast za często (ostatnie jakieś 3 lata temu)a na te mam nieodpartą ochotę :)
OdpowiedzUsuńNo nie mogę! Aploch kusi śmietanowcem, Ty pysznym ciachem z jabłkami!
OdpowiedzUsuńDobrze, że upiekłam dziś szarlotkę, bo by mnie skręciło!