Tak mój pierworodny skomentował wiekopomną chwilę, kiedy oznajmiłam synkom, że skończyłam swoją wymarzoną, długodystansową serwetę Remember When. Stało się to w ubiegłą sobotę, 9 marca 2013 roku tuż przed 20,00 . Kiedy zaczęłam ją haftować nie będę przypominać, niektórzy i tak pamiętają ;)
Fotki zrobiłam w zaprzyjaźnionym domu, bo chwilowo nie dysponuję odpowiednim stołem w odpowiednim oświetleniu.
Zdjęcie tej serwety znalazłam przypadkiem w internecie dawno, dawno temu. Prawie 2 lata szukałam schematu, a kiedy podesłała mi go Sandra, sympatyczna Brazylijka, okazało się, że łatwo nie będzie. Wzór pochodzi z japońskiej książki Elegant Hardanger Feeling, zdjęcia były niewielkie, opisy po japońsku.
Odszyfrowałam jedynie kolory nici i wielkość, ale i tak zaczęłam haft. Niektóre fragmenty rysowałam na papierze w kratkę, bo nie byłam w stanie policzyć nitek.
Kto nie miał nic wspólnego z hardangerem czy jakimkolwiek hafem liczonym, pewnie nie wie, ale ściegi muszą zajmować odpowiednią ilość nitek tkaniny, liczy się co do niteczki. To wcale nie jest trudne, jednak trzeba mieć dokładnie rozrysowany schemat. I wtedy namierzyłam gdzie można kupić oryginalną książkę. Dzięki pomocy Beaty udało mi się ją zamówić z Japonii poprzez pewną księgarnię w Paryżu. Na niewiele mi się to zdało, bo oryginalne schematy niczym się nie różniły od skanów, na szczęście z pomocą przyszła Yenulka i jej koledzy z pracy. Coś tam podrasowali i najtrudniejszy fragment okazał się czytelny :)
Kto nie miał nic wspólnego z hardangerem czy jakimkolwiek hafem liczonym, pewnie nie wie, ale ściegi muszą zajmować odpowiednią ilość nitek tkaniny, liczy się co do niteczki. To wcale nie jest trudne, jednak trzeba mieć dokładnie rozrysowany schemat. I wtedy namierzyłam gdzie można kupić oryginalną książkę. Dzięki pomocy Beaty udało mi się ją zamówić z Japonii poprzez pewną księgarnię w Paryżu. Na niewiele mi się to zdało, bo oryginalne schematy niczym się nie różniły od skanów, na szczęście z pomocą przyszła Yenulka i jej koledzy z pracy. Coś tam podrasowali i najtrudniejszy fragment okazał się czytelny :)

Haftowałam w dość dziwnej kolejności, niewyraźny środek zostawiłam na koniec, kończyłam go już po wycięciu brzegów. Wykonałam wszystkie ściegi, nie opuściłam ani jednego. Mogło się natomiast zdarzyć, że źle odszyfrowałam schemat i ścieg jest odrobinę inny niż w oryginale.
Serweta ma ok 125 x 125 cm, Haftowałam na Unifilu 25 ct DMC ecru, zużyłam ok 18 motków nici Cotton Perle DMC w obu grubościach #5 i #8 oraz ok. 15 motków muliny DMC. Kolory nici to : nici perłowe 712, 644, 642, mulina 712, 644, 642,640, 356, 758.
Dlaczego piszę serweta, a nie obrus, bo po przeczytaniu postu Bietas, osobiście sprawdziłam w Wikipedii - serweta , obrus. Moja Remember When to zdecydowanie serweta :)
Obiecałam Yenulce i Madziuli, że będę robić notatki i zdjęcia z postępów pracy, słowa dotrzymałam. Mam zamiar przygotować trochę dokładniejszych informacji o poszczególnych ściegach i umieścić je na Hardangerowych fascynacjach, ale najpierw dokończę przenoszenie tam kursu wykonania samplera Hardanger Bands.
Po raz pierwszy robiłam koronkowy brzeg.
Haftowałam go jednocześnie 2 nitkami, tak jak jest to na opisie w książce. Jeśli ktoś potrzebuje dodatkowych objaśnień chętnie pomogę.
Bałam się tego brzegu, a okazał się nie taki straszny, wycina się go dużo łatwiej i szybciej niż wykończony ściegiem dzierganym. W planach mam firankę hardangerową do kuchennego okna, dawno temu samodzielnie wymyśloną i narysowaną. Wykańczając serwetę postanowiłam zmienić w niej brzeg na koronkowy.
Moje życie nabrało nowego sensu :)))
Dopisano 18 marca 2013 .
Skoro niektórzy mają zdumiewająco dobrą pamięć ;) to ujawnię początek - było to 13 kwietnia w piątek 2007 roku. 6 lat, ale tak naprawdę można to było zrobić w rok, ja rozkoszowałam się tym haftem i nudziłam, a wtedy robiłam wiele innych rzeczy.