Część drugą skończyłam dawno temu, ale zdjęcia zrobiłam dopiero dziś.
Tegoroczna wiosna jest wyjątkowo trudna, nie tylko ze względu na pogodę.
Belfast mocno wygnieciony, trochę mi wstyd, nie chcę prasować przed każdą fotką, dopiero po praniu.
pogaduszki przy tamborku
Część drugą skończyłam dawno temu, ale zdjęcia zrobiłam dopiero dziś.
Tegoroczna wiosna jest wyjątkowo trudna, nie tylko ze względu na pogodę.
Belfast mocno wygnieciony, trochę mi wstyd, nie chcę prasować przed każdą fotką, dopiero po praniu.
Moje postanowienie dotrzymania kroku dziewczynom z projektu 'Nowy haft na Nowy Rok' ( 2020) skończyło się na maju, chyba nawet nie wrzuciłam ostatnich fotek. Niestety dopóki będę pracować i ogrodować, nie dam rady już robótkować :), czasami coś tam dłubnę, ale efekt mizerny. Teraz chciałam podgonić i znowu życie pokrzyżowało plany, więcej czasu marnuję na dojazdy. Czytam w drodze, ale wolałabym spędzić go z igłą i nitką.
Ciemiernikowi bardzo wolno przybywa krzyżyków, a zaliczyłam pomyłkę i spore prucie.
SAL Olgi skończyłam w terminie, ale nie zszyłam jeszcze całości. Teraz dziewczyny zaczynają nowego needlerolla, walentynkowego, ja nie mam szans się wyrobić, więc mnie ominie, a szkoda, bo od fajnych serduszek zaczynają.
Kończę też małą niespodziankę znajomej i zaczął się II etap SALu BB III Happy Birthday, robić mam co, byle wolnego czasu starczyło.
Bardzo pogniecione te moje hafciki, ale delikatne prasowanie niewiele daje i dopiero po praniu, kiedy są wilgotne przynosi to efekt.
Poszło mi szybko, wyhaftowałam, odłożyłam i czekałam na ładny dzień żeby zrobić fotki i się nie doczekałam ;). Zdjęcia przy słabym świetle sztucznym.
Ciągle pracuję, choć powinnam cieszyć się emeryturą ;) , czasu mam mniej niż kilka lat temu, ale udaje mi się odrobinę igłą podziubać, przynajmniej jesienią i zimą. Plany były większe, niestety sił brakło. Przygotowałam kilka kartek świątecznych w kolorach mniej tradycyjnych, te niewielkie wzory wpadły mi w oko już rok temu, trafiłam też na odpowiednie kartoniki. Odrobinę je tylko podrasowałam.
Po kolacji wigilijnej zdążyłam jeszcze zapisać się na SAL u Olgi. Needleroll to nie jest moja ulubiona forma, ale wzory Olgi są piękne i coś innego niż xxx. Nie mam okazji do innych zabaw craftowych i trochę zazdroszczę koleżankom uczestnictwa we wspólnych, cyklicznych projektach, a dzięki kilku wolnym dniom powinnam nadążyć.
Wyciągnęłam 3 kolory Belfastu 32 ct i kilka nitek, ostatecznie zdecydowałam się na perłowoszary nr786, mulinę DMC 4010 color variations i Precious metal Effects E168, nić perłową # 12 Anchor kolor 128 oraz koraliki Toho 11 chyba Silver Liner Cristal. U Olgi są mniejsze, ale 15, które posiadam nie bardzo pasują.
Zaczętym wcześniej haftom powoli przybywa krzyżyków, pierwszy etap Mini SALu BB III skończyłam już dawno, comiesięczne haftowanie ciemiernika nie wypaliło, ale mały postęp jest;).
Przygotowuję też niespodziankę znajomej i tu praca bardziej zaawansowana, byle utrzymać tempo to do wiosny ukończę.
W ostatniej chwili spełniam warunek przystąpienia do nowego SAL u Agi .
Brakuje tu kilku mulin, są w użyciu w innych haftach, albo posiadam je w ilościach śladowych i muszę dokupić. Tkanina to Belfast 32 ct kolor 705 - szary. Prawdopodobnie jednak zamienię go na perłowoszary 786, już dotarł, ale z powodu ogólnej sytuacji i braku czasu w tym tygodniu nie mogłam go odebrać. Za kilka dni będę już mogła zacząć haftowanie.
Zdjęcie fatalne, ale wieczorem przy lampce tylko na tyle stać mój telefon ;).