wtorek, 23 marca 2010

Chusta


W tym roku miałam okazję podziwiać wiele cudnych dzianin: swetry, skarpety, szale, chusty... gul mi rósł coraz bardziej, aż....

Stałam się posiadaczką pięknej chusty, bo nikt chyba nie śmie powiedzieć, że nie jest piękna. 



Trochę szczegółów.


Zdolna pomyślicie, tak szybko nauczyła się operować drutami :) nie, to nie ja. Grzeczna jestem od urodzenia i wreszcie zostało to zauważone i docenione. Mikołaj o mnie zapomniał, ale zajączek nie !!!
Kiedy listonosz przyniósł mi wczoraj przesyłkę, zdziwiłam się, bo co prawda czekam na zakupy, ale o innych gabarytach. Nadawcę rozpoznałam, jednak w żaden sposób nie mogłam zrozumieć co i jak, dopiero po rozpakowaniu przypomniały mi się nasze rozmowy i moje wzdychanie do dzianin. Ta miła osoba pamiętała o mojej niechęci do wełny i zadała sobie trud znalezienia odpowiedniej  włóczki.

Elu, sprawiłaś mi wielką radość, bardzo, bardzo dziękuję !!! 

 

piątek, 19 marca 2010

Mam i ja


Wszyscy mają szyte ozdoby, więc i ja też coś uszyłam. Maszynę obsługiwać potrafię, ale nie jest to moje ulubione narzędzie pracy, może dlatego, że od kiedy nie mam kontaktu z babciną singerką to trafiają mi się jakieś felerne. Jest jednak szansa na wprowadzenie się starego Singera do mego domu,  tylko miejsce muszę przygotować. Pamiętam jak pedałowałam ( chyba w szkole podstawowej na zajęciach prakt.- tech.) na elektrycznej, długo nie mogłam  pozbyć się tego odruchu :)


Uszyłam sobie goose i chyba trochę podobna, bo Maciejek drób sklasyfikował bezbłędnie ;) może uda mi się jeszcze bliźniaczkę dorobić, jeśli tylko odkopię maszynę.

Skleiłam też kilka kartek, ale koncepcji brak i w ogóle senna jestem, niemrawa .... przedwiośnie chyba daje się we znaki. 



Jedną już znacie, druga podobna i dalej byłoby w tym stylu gdyby znajoma nie zapytała, czy nie mam czegoś bardziej nowoczesnego i tym samym sprowokowała do eksperymentów. Nawet jak się nie ma pomysłów to coś można skleić, a szczególnie kiedy mamy wypróbować nowy puncher, nawycinało mi się jajek, samo się wycinało :)))


Kartka trochę przestrzenna, na zdjęciach słabo widać. Papier wydrukowany, ze wzoru znalezionego w necie, na cudownym papierze Madziuli, a ten grubszy jest boski- jak mawia Madziula.


Cdn.  bo nadal  kleję, różne rzeczy kleję...

 

wtorek, 16 marca 2010

Wianuszek komunijny


Skończyłam. Więcej się napracowałam głową niż rękami, ale tak bywa kiedy coś robimy po raz pierwszy i nie mamy instrukcji. Następny już będę wiedziała jak montować, na co uważać, jak sobie ułatwić pracę....
Nie wiedziałam jak go zaprezentować, a bardzo chciałam już się pochwalić, ale przyszła właścicielka obiecała swoją głowę na sesję fotograficzną ;) może będą lepsze zdjęcia. 
Wianuszek i stroik do świecy.


Komunistka jest blondynką, dlatego z jej mamą zdecydowałyśmy się na zielone szklane listeczki.

 









Bardzo mi się podobają pudełeczka z szybką, które już robiłam, a które podejrzałam na scrapkowym forum w wykonaniu Brises. Do zapakowania wianuszka też je zrobiłam, niestety najgrubszy brystol okazał się za cienki. Ostatnio ciągle o tym mówię - poszukuję grubszych kartonów, moje zapasy są już mocno przetrzebione,  papiery kupowane 2- 3 lata temu były zdecydowanie grubsze i sztywniejsze :(



Dane techniczne:
-17 podwójnych kwiatków + jeden podwójny większy na wianuszek, kilka na stroik, koronka na stroik i sznureczki wykonane z Aidy 20 białej;
- do ozdoby białe perełki i szklane zielone listeczki - przyszywane za pomocą cieniutkiej, niewidocznej nitki żyłki + pokłute palce, odzwyczaiłam się od ostrej igły ;)
- drut spawalniczy skręcony przez mego męża !!! co należy podkreślić !!! owinięty białą atłasową wstążką.

Muszę dopisać, że  mocno się inspirowałam pracami znanych w tym światku  frywolnych pań [gorące uściski].



poniedziałek, 8 marca 2010

8 marca

Niemodne, no trendy, niepopularne, stare, z poprzedniej epoki, komunistyczne, szowinistyczne.... ale ja lubię to święto, a jego korzenie sięgają dalej niż czasy komunistyczne. Dziś mija 100 lat od jego ustanowienie.

Paniom życzę tylko szarmanckich panów wokół, każdego dnia.



i kartka dla nas wszystkich.

 A moda ....no cóż, nigdy przesadnie nie goniłam za tym co nosiła ulica, choć w młodych latach byłam bardziej rygorystyczna. Dziś już nic nie muszę :))) Nie zastanawiam czy nogawki w spodniach są zbyt wąskie czy szerokie, spódnica nie tej długości itp. Dziś najważniejsze, żeby pasowało i żebym dobrze się w tym czuła. Zawsze mnie wprawia w dobry humor moja bratanica, kiedy jesteśmy na wspólnych zakupach, ze świętym oburzeniem stwierdza: 
- Ciociu, ale to ma.....  !!!   -a ja nie widzę różnicy , bo o niuanse chodzi, główne trendy przecież dostrzegam :)))
Pewnie w jej wieku byłam podobna, widziałam tylko czerń i biel, a pomiędzy jest tyle pięknych szarości.

czwartek, 4 marca 2010

Minął rok


Żadnego szampana, fajerwerków czy candy nie będzie, takich jubileuszy nie świętuję. Po co więc to piszę, bo mi się przypomniało, że dokładnie rok temu, kiedy zakładałam bloga umieściłam zdjęcie pod tytułem, które miałam zamiar aktualizować. W międzyczasie zmieniłam szablon i zdjęć już się nie da  tam umieszczać, ale da się w innym miejscu :)


 Było to właśnie to zdjęcie, do dziś siedzi w moim blogowym albumie na picasie. Zrobiłam je z drugiej strony domu, te przebiśniegi rosną pod innym drzewkiem, w tym roku nie ma jeszcze do nich dostępu z powodu śniegu. Minął rok a sceneria jakby ta sama :))))

W ramach przygotowań do wiosennych świąt powstała  pierwsza kartka. Tym razem papierki scrapkowe ( nie znam danych technicznych- kupione okazyjnie), tusz i kwiatki Latarni Morskiej własnoręcznie podmalowane, reszta wygrzebana w zakamarkach domu ;)   
  





wtorek, 2 marca 2010

W poszukiwaniu wiosny

Pozazdrościłam Jolci i Ani wiosennej zieleniny i udałam się na jej poszukiwania w swoim ogrodzie, musiałam przedrzeć się przez ogromne śnieżne zaspy. Mamy sporo do odśnieżania i gdzieś to białe, zimne i mokre trzeba gromadzić, najwięcej  zalega obok ciągów komunikacyjnych, dalej, pod płotem jest już go znacznie mniej, chyba że sąsiad dobrodusznie się nim podzieli zasypując nasze winogrona i jałowce  wrrrr....
To zdjęcia ogrodu dwa tygodnie temu, dziś śniegu jest już znacznie mniej, ale wygląda dużo gorzej- brudny, twardy. 


 W tym roku będą spore zniszczenia, bukszpanowy żywopłot pod domem już jest połamany, w części to robota męża, zasypał go śniegiem ze ścieżek, a resztę dopełnił śnieg, który zsunął się z dachu, nowego dachu. W poprzednich latach nie było problemu, bukszpany rosły uszkadzane tylko przez męża:(  Jakoś trudno mu połączyć przyczynę ze skutkiem. W żaden sposób nie pojmuje, że pod  śniegiem znajdują się krzewy, chodzi po nich, depcze, uszkadza łopatą, a potem, na wiosnę stwierdza:
- Co z ciebie za gospodyni, że nic ci nie rośnie. 
Tulipany i irysy też mi co roku tratuje, jak więc mają zakwitnąć ? choć rosną z dala od ścieżek  zawsze musi tam wleźć :( W tym roku jakoś mam to w głębokim poważaniu, już sił mi nie starcza na walkę z mężem, zimą, mszycami  i letnią suszą, będzie co będzie, może pustynia i mrowiska, bo to ma się tu najlepiej, tylko tych starych krzaków żal...

Czarna kotka została przeze mnie częściowo przysposobiona, częściowo, bo jak to kot, a do tego czarny ;) chodzi własnymi ścieżkami. Ogon straciła w dzieciństwie. Jestem jedyną osobą w okolicy, której udaje się podejść do niej na kilka kroków. Intuicyjnie wyczuwa kiedy zmywam i siada na schodach pod oknem, mam zlew przy tym oknie. Lubimy się, szanujemy i rozumiemy, schodzimy sobie z drogi kiedy trzeba.... tzn. ja jej schodzę kiedy ona ma małe, bo się rzuca z pazurami, nawet na mnie ! jakby pumą była, a nie małą kocicą. Odkąd pomieszkuje u nas w budynkach gospodarczych, nie widziałam myszy, ale stara już jest i może pewnego dnia nie pojawić się na moich schodach.

Miało być o wiośnie, znalazłam pierwsze jej oznaki, przebiśniegi już są !!! malutkie, ale wystarczy im kilka dni i rozkwitną, niestety krokusy nadal pod zaspami, trochę im pomagam rozrzucając te sterty. Okropnie twardy i ciężki teraz śnieg, zlodowaciały.  


Frywolitkowy wianuszek powstaje w wielkim bólu i trudzie, większość elementów już mam, ale wyobraźni nie wystarcza, żeby je połączyć w całość, czekam na obiecany przez męża szkielet z drutu, może wtedy coś ruszy. Męczę się też ze sznureczkami, myślałam, że to będzie łatwizna i spotkała mnie przykra niespodzianka, nie radzę sobie z rozkręcającą się nitką. Rozwarstwia mi się ta z kłębka tak bardzo, że co kilka supełków muszę ja prostować, skręcać, obracać, a tym samym przerywać robotę. Na pocieszenie zrobiłam sobie kilka notesików w zupełnie innym stylu- glamour - kamienie, jedwabie, atłasy, żakardy... w większości sztuczne, ale co tam ;)

                                                            I jeden dżinsowy :)  
                                                                                                             
Notesy z tych większych na karteczki o wymiarach 51 x 76 .
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...