Sezon na lawendę dawno minął, ale kiedy się ma susz lawendowy to saszetki zapachowe można robić cały rok. W trakcie farbowania nitek zaczęłam łączyć kolory z zapachami, niektóre od razu jakoś się kojarzą- różowy z różą, fioletowo-liliowy z lawendą... inne mniej, ale wystarczy dobrze poszukać w naturze albo sklepie z zapachami;)
Oto moje pachnące serduszka, co zawierają widać na zdjęciu. Trochę byłam przerażona silnym, różanym aromatem, wszystko wokół pachniało różą, ale to serduszko znalazło najwięcej amatorów :)
Miałam też takie nitki i zdążyłam nawet z nich zrobić jedną poduszeczkę i jedno serduszko, niteczki jednak straciłam bezpowrotnie ;) czas nastawić gar do farbowania. Saszetkę nafaszerowałam zapachem pt. 'Herbaciana Zieleń' cokolwiek to znaczy.
Śliczności!
OdpowiedzUsuńCiekawe kiedy ja w końcu przysiądę do swojego "hardangera"? Bo czasami mi się marzy ;o)
Jakie one śliczne!!
OdpowiedzUsuńTakie Krzysiowe :-))
Wyobrażam sobie jak pięknie pachną.
Tworzysz cudeńka!!!:) tak sobie patrzę i wzdycham .... cudne, cudne i pięknie pachną!!!:)
OdpowiedzUsuńKlejnoty.... po prostu cacka!
OdpowiedzUsuńSłodziaki - miłe drobiazgi na prezent, no i do tego te nici - pięknie wychodzi Ci ich farbowanie.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne maleństwa! Muszą cudownie pachnąć:)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne i jakie praktyczne :)
OdpowiedzUsuńŚliczności w ząbki :)
OdpowiedzUsuńMmmm... ależ tu pachnie Krzysiu! Pięknie pachnie i... wygląda! :)
OdpowiedzUsuńO matko jakie cacuszka:)
OdpowiedzUsuńOj Krzysiu... mnie się kojarzą tylko z jednym określeniem.... "małe klejnoty" :)
OdpowiedzUsuńKrzysiu, czy Ty mogłabyś coś raz sknocić? ;) Czego się nie tkniesz, to robisz perfekcyjnie!
OdpowiedzUsuńOne są cudowne jak małe klejnociki i do tego jeszcze pachnące;)
OdpowiedzUsuń